Miejsce Gambleriady 97
I po lameriadzie
Kot­le­cik od­grza­ny z ma­ga­zy­nu dys­ko­we­go „Iz­vies­tia” (1998)
Grzegorz Kraszewski

Na Amiga Show zwane błęd­nie przez nie­któ­re media Gam­ble­ria­dą, wy­bie­ra­łem się już od dawna. Tak więc 24 maja z for­są w kie­sze­ni i na­dzie­ją w sercu ru­szy­łem do sto­li­cy. Wcze­śniej po­ja­wia­ły się plot­ki (roz­sie­wa­ne przez grzy­bia­rzy) o tym, że Amiga Show nie od­bę­dzie się.

W oko­li­cach Tor­wa­ru po­ja­wi­łem się około go­dzi­ny 9:20. Przed wej­ściem za­uwa­ży­łem, nie­du­żą co praw­da, ale za­wsze, ta­bli­cę na temat Amiga Show. Po­krze­pio­ny tym miłym sercu wi­do­kiem ro­zej­rza­łem się w gęst­nie­ją­cym pod bramą tłum­ku lud­no­ści. Prze­wa­ża­li pc-ga­me­rzy w wieku pod­sta­wów­ki i może tro­chę wyżej. Na ład­nie sko­szo­nych traw­ni­kach w swo­bod­nych po­zach spo­czy­wa­li ami­gow­cy, któ­rych na pierw­szy rzut oka od­róż­nia­łem po ko­szul­kach z od­po­wied­ni­mi na­pi­sa­mi i in­te­li­gent­nym wy­ra­zie twa­rzy :-). Czas po­wo­li pły­nął, a lu­dzi przy­by­wa­ło. Za bramą prze­cha­dza­li się pa­no­wie z ochro­ny w swo­ich ulu­bio­nych czar­nych mun­dur­kach. Za­czę­ła się usta­wiać długa, sze­ro­ka na kilka osób ko­lej­ka. Jej dłu­gość była na­praw­dę im­po­nu­ją­ca, gdy osią­gnę­ła chyba ze dwie­ście me­trów po­sta­no­wi­łem jako kul­tu­ral­ny ami­go­wiec sta­nąć na końcu. W mię­dzy­cza­sie na na­sy­pie na­prze­ciw bramy po­ja­wił się fo­to­graf (chyba z ja­kiejś ga­ze­ty) i pstryk­nął kilka zdjęć. Na końcu ko­lej­ki sta­łem tylko kilka chwil. Już za chwi­lę ko­niec ko­lej­ki stał się przed­nią czę­ścią jej środ­ka :-). Pięt­na­ście minut przed dzie­sią­tą za­czę­li sprze­da­wać bi­le­ty i wpusz­czać ludek z za­pro­sze­nia­mi Gam­bler­Clu­bu. Mimo po­cząt­ko­we­go bydła pod kasą sprze­daż bi­le­tów (w ce­nie 5 zł) szła nad­zwy­czaj spraw­nie, zwłasz­cza, gdy za­czę­li sprze­da­wać na trzy kasy. O 10:20 zna­la­złem się już w środ­ku.

Mię­dzy sto­iska­mi kłę­bił się nie­zły tłu­mek. Za­nur­ko­wa­łem do środ­ka. Na po­cząt­ku po­zy­cje ob­sta­wi­ły różne firmy sprze­da­ją­ce gier­ki na grzy­ba, a po pra­wej stro­nie sto­isko miała mała, ni­ko­mu nie­zna­na ame­ry­kań­ska firma so­ftwa­re'owa, któ­rej pierw­szym i na szczę­ście ostat­nim pro­duk­tem na Amigę był Amiga Basic z sys­te­mu 1.3. Mowa oczy­wi­ście o Mi­cro­syf­cie. Pc-la­me­ria mogła tam po­pa­trzeć na nowe gier­ki cho­dzą­ce na grzej­ni­kach typu pen­tium i kupić kiep­skie joye i my­chy za duże pie­nią­dze. Śro­dek hali był oku­po­wa­ny przez firmy zaj­mu­ją­ce się de­pra­wa­cją nie­let­nich to jest spro­wa­dza­niem i dys­try­bu­cją gier na grzy­ba.

Wresz­cie prze­wio­sło­wa­łem przez przed­szkol­ny tłu­mek do od­po­wied­nie­go na­roż­ni­ka, który zo­stał ob­sta­wio­ny przez do­bo­ro­wych za­wod­ni­ków, czyli Mi­cro­ni­ka, Eu­re­kę, Ani­ma­tec, Tom­sa, TSS i El­box (w ko­lej­no­ści przy­pad­ko­wej). I cóż mo­gli­śmy tam zo­ba­czyć? Przede wszyst­kim dużą ilość ład­nie skon­fi­gu­ro­wa­nych Amig do­stęp­nych do mę­cze­nia dla ludu. Na sto­isku Mi­cro­ni­ka oczy­wi­ście rzą­dzi­ły obu­do­wy In­fi­ni­tiv, oraz wszel­kie płyty i kar­ty do nich. Na spe­cjal­nym sto­li­ku, czy może po­stu­men­cie stały trzy pra­cu­ją­ce Amigi. Obu­do­wy In­fi­ni­tiv, w któ­rych stały Amigi miały prze­źro­czy­ste bocz­ne ścian­ki, przez które można było po­dzi­wiać płyty roz­sze­rzeń Zorro III, karty Cy­be­rvi­sion 64 3D, oraz – prz­yn­ajmniej na po­cząt­ku – pro­to­typ karty PPC! Nie­ste­ty Amiga z tym cudem na po­kła­dzie miała ten­den­cję do wie­sza­nia się i PPC (do slotu Zorro III) zo­sta­ła za­stą­pio­na kartą Cy­ber­storm 060.

Na sto­isku Ani­ma­te­ca na Ami­dze pod­łą­czo­nej do 20-ca­lo­we­go mo­ni­to­ra od­pa­lo­no Sha­pe­Shi­fte­ra, na nim Pho­to­Sho­pa, a ga­wiedź za­ba­wia­ła się apli­ko­wa­niem ob­raz­kom róż­nych świet­nych efek­tów. Na dru­giej Ami­dze le­cia­ły nie­złe ani­ma­cje. Na sta­no­wi­sku Mi­cro­ni­ka była też Amiga w po­sta­ci tak zwa­ne­go in­fo-bo­xa z mo­ni­to­rem do­ty­ko­wym, oraz za­pusz­czo­ną sca­lo­wą pre­zen­ta­cją firmy i jej ofer­ty. Taki mo­ni­to­rek to bar­dzo fajna rzecz i robi wra­że­nie, ale nie­ste­ty wy­ma­ga czę­ste­go czysz­cze­nia po­wierzch­ni ekra­nu :-).

Na sta­no­wi­sku Eu­re­ki można było kupić pra­wie wszyst­ko do Amigi. Lu­dzie z Wrze­śni nie przy­wieź­li tylko twar­dzie­li, przez co zresz­tą stra­ci­li paru klien­tów. Jak woda szły CD-RO­My 4x, kom­pak­ty, Bliz­zar­dy 030 oraz tra­dy­cyj­nie cza­pecz­ki i ko­szul­ki z je­dy­nie słusz­ny­mi lo­go­sa­mi. Sprze­da­no też chyba z 15 Amig 1200, a nawet po­dob­no jedną Ari­zo­nę. Do tego nie ża­ło­wa­no fanom na­le­pek z lo­giem Amigi, a mło­dzi ami­gow­cy mogli li­czyć na li­za­ki (nie­ste­ty bez na­pi­su „Amiga” :-(.

Nie mniej­szy tłum pa­no­wał przy po­łą­czo­nym sto­isku El­bo­xu, Tomsa i TSS. Naj­więk­sze za­in­te­re­so­wa­nie bu­dzi­ła sto­ją­ca w ga­blot­ce pro­to­ty­po­wa nowa obu­do­wa tower El­bo­xu. Jest ona szer­sza niż In­fi­ni­tiv, ma me­ta­lo­we boki i szkie­let. Naj­więk­sze wra­że­nie ro­bi­ły bar­dzo efek­tow­nie umiesz­czo­ne kon­tro­l­ki za­si­la­nia, ha­de­ka i sta­cji. Jak spryt­nie za­uwa­żył Elbox, me­ta­lo­wa obu­do­wa speł­nia ja­kieś tam normy ekra­no­wa­nia wy­ma­ga­ne dla sprzę­tu PPC. Miał to być oczy­wi­ście ka­my­czek do ogród­ka Mi­cro­ni­ka. Nie­ste­ty wieża była na razie tylko jako eg­zem­plarz po­ka­zo­wy. Na­ga­by­wa­ni pa­no­wie z El­bo­xu twier­dzi­li, że wieża bę­dzie tań­sza niż In­fi­ni­tiv, ale nie dało się z nich wy­cią­gnąć kon­kre­tów. Miej­my na­dzie­ję, że ta kon­ku­ren­cja za­owo­cu­je spad­kiem cen oby­dwu wy­ro­bów.

TSS wy­sta­wiał oczy­wi­ście swoje świet­ne pro­gra­my, głów­nie użyt­ki. Toms na­to­miast sku­pił się tym razem na mu­zy­ko­wa­niu na Ami­dze. W akcji była A1200 usta­wio­na na – jak­że­by ina­czej – Kon­so­li Mul­ti­me­dial­nej, z in­ter­fej­sem MIDI, pod­łą­czo­na do mo­du­łu syn­te­ty­ze­ra, kla­wia­tur­ki MIDI i da­ją­cych nie­zły basik ko­lumn. Kla­wia­tur­ka stała fron­tem do lud­no­ści, dzię­ki czemu co po­nie­któ­rzy mogli pre­zen­to­wać swoje umie­jęt­no­ści mu­zycz­ne. Nie­ste­ty pro­gram, który to wszyst­ko ob­słu­gi­wał wie­szał się mniej wię­cej co pół go­dzi­ny. Ale efek­ty były i tak warte po­słu­cha­nia. Nie­ste­ty pod­stęp­nie tuż za „Amiga zone” wi­sia­ła czar­na płach­ta za którą od­by­wa­ły się tra­dy­cyj­ne za­wo­dy w MK III. Pły­ną­cy stam­tąd huk na­gło­śnie­nia i wrza­ski pod­nie­co­nej la­me­rii stwa­rza­ły nie­zły zamęt aku­stycz­ny. W ra­mach re­ko­ne­san­su zaj­rze­li­śmy tam i stwier­dzi­li­śmy złe osło­nię­cie big­scre­ena, przez co na dol­nej po­ło­wie ekra­nu nic nie było widać. La­mer­stwo ry­cza­ło przy tak zwa­nych „mo­men­tach” i za­ba­wia­ło się rzu­ca­niem pa­pie­ro­wy­mi ku­la­mi w pro­wa­dzą­cych. Nasza ami­go­wa ekipa, czyli pół skła­du grupy Bla­Bla do­szła zgod­nie do wnio­sku, że nie ma tu czego szu­kać.

Do­peł­nie­niem ami­go­we­go na­roż­ni­ka (w prze­no­śni i do­słow­nie) było sto­isko PDI, a jak PDI to oczy­wi­ście In­ter­net. Do uży­wa­nia były: A4000 z za­pusz­czo­nym Sha­pe­Shi­fte­rem i Net­sca­pe wie­sza­ją­ca się co 15 minut, jakiś pecet z za­in­sta­lo­wa­nym Li­nu­xem, który się co praw­da nie wie­szał, ale swoją szyb­ko­ścią za­ła­my­wał naj­wy­tr­wal­szych, no i Amiga pod szyl­dem „Plu­kwa zone”, która dzia­ła­ła szyb­ko i spraw­nie, a sur­fo­wać można było na naj­now­szej (z 20 maja) zła­ma­nej (po­pie­ra­my pi­rac­two?) wer­sji Voy­age­ra. Do­rwaw­szy się do tej ostat­niej prze­pro­wa­dzi­li­śmy (my – czyli Bla­Bla) mały po­ka­zik In­ter­ne­tu. We­szli­śmy na #ami­gapl, ale tam, zgod­nie zresz­tą z te­ma­tem ka­na­łu („wszy­scy po­je­cha­li na la­me­ria­dę”), pra­wie ni­ko­go nie było (oprócz paru botów ;-). To wy­wo­ła­ło opad szczęk typów ka­tu­ją­cych obok Li­nu­xa. Za­sta­na­wia­li się oni jak nam się to tak szyb­ko udało. Na­stęp­nie za­ję­li­śmy się ma­ilo­wa­niem do zna­jo­mych i oglą­da­niem stro­ny grupy Bla­Bla (za­chę­cam do od­wie­dze­nia). Nie­ste­ty jak to zwy­kle na Tor­wa­rze trans­mi­sja była de­li­kat­nie mó­wiąc nie­naj­szyb­sza. Pa­no­wie z PDI mieli pełne ręce ro­bo­ty za­kła­da­jąc chęt­nym konta na po­cze­ka­niu i te­stu­jąc ja­kimś okrop­nym szu­mem „mul­ti­me­dial­ne” ko­lu­mien­ki od grzy­ba.

Nieco dalej na sto­isku Union Sys­tems stał mo­ni­tor z le­cą­cym w kół­ko ko­man­czem. Nie­ste­ty za­da­łem nie­dy­skret­ne py­ta­nie „Co jest po dru­giej stro­nie kabla do tego mo­ni­to­ra?” i do­wie­dzia­łem się, że bla­cha... Re­kom­pen­sa­tą był przy­le­pio­ny obok do ścia­ny pla­kat za­pra­sza­ją­cy do Wło­cław­ka na Intel Out­si­de #4.

Na za­koń­cze­nie po­zo­sta­ła ostat­nia atrak­cja – od­by­ła się kon­fe­ren­cja pra­so­wa Petra Tysz­czen­ki (wiem, że on się pisze jakoś tak z nie­miec­ka, ale mi się przy tym palce za­plą­tu­ją), na którą wpusz­czo­no wszyst­kich chęt­nych. To zna­czy wszy­scy się chyba nie zmie­ści­li. Jak stwier­dził pan „kon­fe­ran­sjer” we wstę­pie, była to je­dy­na kon­fe­ren­cja, na którą zwa­lił się taki tłum. Na kon­fe­ren­cji wy­stą­pił też pan Ko­tu­la – szef Mi­cro­ni­ka, oraz red­nacz Marek Pam­puch, który póź­niej przy­dał się jako tłu­macz. Nie­ste­ty, je­że­li ktoś ocze­ki­wał kon­kre­tów, to się za­wiódł. Na po­cząt­ku świe­żo upie­czo­ny szef Amiga In­ter­na­tio­nal (nie ma to jak dobra nazwa ;-) pal­nął okrą­głą mówkę. Był bar­dzo za­do­wo­lo­ny, że w Pol­sce jest tylu ami­gow­ców (w końcu zro­bił to od­kry­cie ;-). Rzekł nam „You are the fu­tu­re of Amiga!”, co wie­dzie­li­śmy i bez niego. Na­stęp­nie roz­pły­nął się w za­chwy­cie na temat Ga­te­way 2000, sypał mi­lio­na­mi zie­lo­nych i in­ny­mi licz­ba­mi. Przy­szłość po­dob­no jest jasna – Ga­te­way ma syp­nąć forsą i wszyst­ko bę­dzie cacy (?). Nowo po­wsta­ła Amiga In­ter­na­tio­nal ma sie­dzi­bę w USA i prze­ję­ła cały towar po Amiga Tech­no­lo­gies (razem z pre­ze­sem ;-). Na­stą­pi­ła teraz chwi­la, w któ­rej pan Tysz­czen­ko po­sta­no­wił nas zabić fak­ta­mi i do­ko­na­nia­mi AI. Otóż AI otwo­rzy­ła biuro w Niem­czech! Może by tak u nas? Stra­te­gię dal­szej pracy Amiga In­ter­na­tio­nal można stre­ścić w trzech punk­tach:

  1. Wspie­ra­nie de­ve­lo­pe­rów.
  2. Roz­da­wa­nie li­cen­cji na hard­wa­re i soft­wa­re (to trze­ba by­ło zro­bić 5 lat temu...).
  3. Sto­so­wa­nie ot­war­tych stan­dar­dów (np. OpenGL z SGI).

Brzmi to dosyć wod­ni­ście, ale pan pre­zes mówił dalej. Za­po­wie­dział kon­fe­ren­cje, wia­do­mo­ści w in­ter­ne­cie i me­etin­gi z de­ve­lo­pe­ra­mi. Hasło prze­wod­nie to „Pra­cuj­my razem” (tylko z kim? ;-). Kon­kret­niej­sze stwier­dze­nie to kon­cep­cja roz­wo­ju za­kła­da­ją­ca wielu pro­du­cen­tów sprzę­tu (padły nazwy Phase 5, PIOS, Pro­Dad), a jed­ne­go sys­te­mu ope­ra­cyj­ne­go, ale pan Tysz­czen­ko nie użył tu nazwy pOS. Małą sen­sa­cją było stwier­dze­nie o pra­cach nad za­sto­so­wa­niem Amig w tech­ni­ce me­dycz­nej i woj­sko­wej, ale wy­da­je się, że na razie są to po­boż­ne ży­cze­nia AI. Choć z dru­giej stro­ny wia­do­mo, że pro­ce­so­ry in­te­lo­po­dob­ne prak­tycz­nie w woj­sku się nie liczą. Po chwi­li pan Tysz­czen­ko za­strze­lił nas wia­do­mo­ścią, że sprze­da­no duże ilo­ści Amig do Ma­le­zji i Indii (nikt inny nie chciał kupić?). Na końcu prze­mó­wie­nia rzu­cił ha­sła­mi o no­wych wer­sjach sys­te­mu ope­ra­cyj­ne­go i no­wych Ami­gach, ale wła­śnie to było tylko rzu­ca­nie ha­sła­mi. Wspo­mniał je­dy­nie o za­sto­so­wa­niu roz­wią­zań stan­dar­do­wych w celu ob­ni­że­nia kosz­tów, co wy­da­je się ozna­czać szynę PCI i inne tego typu rze­czy. W sumie nie jest to źle, je­że­li bę­dzie można uży­wać np. ta­nich kart SVGA, czy mo­de­mów. Na tym w sumie mowa pana Tysz­czen­ki się za­koń­czy­ła, a na­stęp­nie było to, na co wszy­scy cze­ka­li, czyli za­da­wa­nie pytań.

Pierw­sze py­ta­nie zadał chyba jakiś po­sia­dacz A2000, bo­wiem do­ty­czy­ło wła­śnie kart PPC na tę ma­szy­nę. Pan Tysz­czen­ko po­słu­żył się tu dow­ci­pem o dziec­ku: nie można za szyb­ko uro­dzić, bo bę­dzie wcze­śniak ;-). Chwy­ta­ny za słowo (9 mie­się­cy?) nie dał jed­nak kon­kret­nej od­po­wie­dzi. Moim zda­niem karty będą po­wsta­wać we­dług klu­cza: A3/4000, A1200, A2000 i może potem resz­ta. W od­po­wie­dzi na ko­lej­ne py­ta­nie, do­ty­czą­ce cen Amig pan Tysz­czen­ko po­wie­dział coś bar­dzo dla nas, Po­la­ków cie­ka­we­go. Otóż prze­wi­dy­wa­ne są spe­cjal­ne ob­niż­ki cen w Pol­sce w okre­sie przed­świą­tecz­nym, być może na nowe mo­de­le Amig. Teraz wy­punk­tu­ję co cie­kaw­sze wia­do­mo­ści od­ce­dzo­ne z od­po­wie­dzi pre­ze­sa Amiga In­ter­na­tio­nal:

I to by było tyle cie­ka­wo­stek. Trze­ba po­wie­dzieć, że pan Tysz­czen­ko był mile za­sko­czo­ny zna­jo­mo­ścią an­giel­skie­go wśród sze­re­go­wych ami­gow­ców (na ponad 20 pytań tylko dwa za­da­no po pol­sku i przy nich zna­jo­mo­ścią an­giel­skie­go wy­ka­zy­wał się pan Ma­rek Pam­puch). Kon­fe­ren­cja prze­bie­ga­ła w kul­tu­ral­nej at­mos­fe­rze bez mod­nych ostat­nio w świe­cie po­li­ty­ki jajek ;-). Na za­koń­cze­nie pan Tysz­czen­ko wy­ra­ził się na temat jak mu było miło do nas wpaść i od­po­wie­dzieć na nasze in­te­re­su­ją­ce py­ta­nia. Od­po­wie­dzia­no mu grom­ki­mi bra­wa­mi na sto­ją­co, na czym to kon­fe­ren­cja się za­koń­czy­ła.

To­ma­sho­wi/Art-B^Bla­Bla udało się zdo­być au­to­graf pre­ze­sa Tysz­czen­ki na fir­mo­wym mo­use­pa­dzie. Mo­im zda­niem wielu kon­kre­tów nie usły­sze­li­śmy, ale tak to zwy­kle na ta­kich kon­fe­ren­cjach bywa. I może wła­śnie dla­te­go można mieć na­dzie­ję, że Ga­te­way 2000 ma jed­nak ja­kieś po­waż­ne za­mia­ry. Czas po­ka­że.

Na tym wła­ści­wie za­koń­czył się drugi dzień tar­gów i czas mo­je­go na nich po­by­tu. Po wyj­ściu z sali kon­fe­ren­cyj­nej na­szym oczom uka­za­ły się nie­do­bit­ki zwie­dza­ją­cych i ster­ty wa­la­ją­cych się po pod­ło­dze pa­pie­rów. O go­dzi­nie 17:00 opu­ści­li­śmy pole walki.